Widmowy żaglowiec z Jarosławca

legenda o żaglowcu z jarosławca

Jarosławiec to przede wszystkim urokliwa, spokojna miejscowość nadmorska. Turyści wypoczywający w Jarosławcu znajdą bez wątpienia piękne plaże, klifowe wybrzeże i wiele ciekawych atrakcji. Jednak ta cicha miejscowość zapisała się na kartach historii jako osada której mieszkańcy rabowali rozbijające się przy brzegu statki. Wiąże się z tym legenda – widmowy żaglowiec z Jarosławca.

Więcej informacji o historii i atrakcjach Jarosławca znajdziesz TUTAJ

 

dawno, dawno temu.....

Dawno, dawno temu, nocą podczas potężnego sztormu wielki trójmasztowiec walczył z żywiołem w okolicy Jarosławca. Przerażona załoga próbowała ratować wypełniony kosztownościami statek. Wiatr miotał statkiem zalewając burtę ogromnymi falami. W nierównej walce życie straciło pięciu marynarzy, a los reszty załogi zdawał się być przesądzony. Bez wątpienia tylko dzięki wiedzy i doświadczeniu kapitana, statek jeszcze nie zatonął.

Nagle dzielny majtek, ze szczytu bocianiego gniazda, ujrzał majaczący w oddali płomień. Z pewnością wielkie było szczęście zmęczonej załogi. Morski zwyczaj nakazywał bowiem aby nocą, w bezpiecznej przystani, rozpalać ogień, prowadzący statki do portu. Tym razem było jednak inaczej. Przebiegli mieszkańcy Jarosławca rozpalili ognisko na szczycie niebezpiecznego klifu prowadząc statki na zgubę. Liczyli z pewnością na to, że jeżeli statek się rozbije, zagarną ukryte pod burtą skarby.

katastrofa żaglowca

Tak też się stało i tym razem. Statek gnany przez północny wiatr, zarył kilem o dno Bałtyku. Runął główny maszt, przygniatając kapitana i członków załogi. Wiatr i fale pchały statek w otchłań morską, nie dając szansy na przeżycie. Mieszkańcy Jarosławca z klifu oglądali katastrofę, ani myśląc o udzieleniu pomocy. Ucztując na klifie, zacierali ręce na myśl o bogactwach przewożonych przez trójmasztowiec.

Noc się skończyła, sztorm ucichł a nad jarosławskim klifem wzeszło słońce. W związku z tym, wydawało im się, że droga do wraku jest bezpieczna. Wtedy to rzucili się jeden przez drugiego, chcąc jak najszybciej dostać się do zatopionego statku.

żaglowiec z jarosławca

Jednak zanim rabusie wypłynęli w morze, woda w Bałtyku wzburzyła się mimo braku wiatru. Z morskiej otchłani wyłoniło się widmo statku, który zatonął przez podstęp mieszkańców Jarosławca.

Kiedy ujrzeli rozświetlone upiornym blaskiem, wydęte od wiatru żagle, padł na nich blady strach. Grozę wzbudziła przede wszystkim załoga pracująca na pokładzie, jak gdyby nic się nie stało. Stojący na mostku kapitan, spojrzał na nich z pogardą i złością. Po czym wydał komendę i statek uniósł się nad woda szybując do nieba. Mieszkańcy istotnie byli sparaliżowani strachem i nikt nie ośmielił się wypłynąć w morze, aby zagarnąć leżące na dnie skarby. Znalazło się jednak kilku śmiałków, którzy odważyli się podpłynąć do zatopionego okrętu. Wszyscy w krótkim czasie zmarli.

Od tego czasu mieszkańcy wydobywają z morza inny skarb – bursztyn. O rabowaniu statków z pewnością nikt nawet nie pomyśli.

żaglowiec z jarosławca a prawo przybrzeżne

Czy ta historia jest prawdziwa- nie wiem. Z pewnością, jak w każdej legendzie, jest w niej ziarno prawdy. Podobno do dziś, podczas potężnego sztormu, dostrzec można upiorny żaglowiec wynurzający się z morskich głębin. Bądźcie czujni, może wypatrzycie go ze szczytu klifu.

Atrakcje w Łebie - rejs turystyczny o zachodzie słońca

Legenda o widmowym żaglowcu z Jarosławca ukazuje praktykę rabowania statków, która odbywała się nie tylko tutaj. Wynikało to ze średniowiecznego prawa zwyczajowego i pisanego prawa nadbrzeżnego. Według niego zatopiony statek i jego wyposażenie należał do właściciele terenu na którym się rozbił. Więcej przeczytasz TUTAJ

W związku z tym ratownictwo morskie zostało prawnie uregulowane dopiero po XVII wieku. 

Podobne wpisy

Dodaj komentarz